sobota, 17 marca 2012

smiech przez lzy.

dawno nas tu nie bylo... ale ostatnie kilka dni byly dosc ciezkie... przemierzalismy bezludzie. towazyszyl nam jedynie pomaranczowy kurz, pomaranczowy pot i lzy.

ostatnie posty byly dosc cukierkowe coby rodzice nasi nie denerwowali sie zbytnio ale dzis czas na slow kilka o znojach podrozy.

przez ostanie 500 kilometrow pedalkowania wydarzyla sie kradziez pieniezna, wypadek okraszony powierzchownymi otarciami naskorka, omdlenia i poparzenia sloneczne, goraczka o nieznanym pochodzeniu, sraczka o znanym pochodzeniu oraz czesc grupy otrzymala powazna reprymende na oczach autochtonow.

powyzsze zjawiska wydarzaly sie sporadycznie i wszyscy sa ok. permanentnie towarzyszy nam jedynie bol zadkow spowodowany sztywnym siodlem naszych rumakow oraz nierownosciami lokalnych traktow.

ale nic to. dotarlismy szczesliwie do siem rep gdzie internet, wladza dolara i czekajacy z utesknieniem tomasz gogol. od teraz podrozujemy w szostke ...

ps. chcialbym oficjalnie zlozyc zyczenia mojemu wujkowi zbyszkowi, ktory dzis obchodzi imieniny. sto lat chopie!

2 komentarze:

  1. uwaga uwaga tu mamulka proszę pilnować mojej pinki.
    Pinka proszona o maila wyjaśniającego i bardziej szczegółowego :)
    3majcie się wszyscy, powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. mama sie nie martwi. pinka cala. ja pilnuje.

    OdpowiedzUsuń