Jesteśmy w Kambodży! Na granicy mili panowie wkleili nam do paszportu wizy i poczęstowali wygłodniałych turystów ryżem z bananem zawinietym w bambusowy liść. Kambodża w porównaniu z Wietnamem wypada bardzo biednie. Jadąc od granicy mineliśmy parę wiosek, w których domy zbudowane były z desek i folii. Dlatego żałujemy, że nie mamy więcej rzeczy do rozdania dzieciom, szczególnie, że podobają im się bardzo prezenty od Natki.
Podobnie jak w Wietnamie mało kto zna angielski, więc nie męczymy się i mówimy po polsku. Kiedy zwracamy się do ludzi per szefie/szefowo rozmowa od razu wygląda inaczej i nawet możemy wywalczyć jakąś zniżkę.
Jesteśmy teraz w Banlung i zostaniemy tu 2 dni. Ja i Paula w najbliższym czasie nie zamierzamy wsiąść na rower. Po przejechaniu wczoraj 117 km bolą nas nie tylko nogi, ale i tyłki i spalone od słońca ręce. Tak więc dzisiaj dzień restu a budzik, który do tej pory nastawiony był na 5 nie ma prawa dzwonić!
no toć ba, od wieków wiadomo, że nobilitowanie szefa do rangi `szefa` od razu zmienia postać rzeczy, i łyżka ryżu dochodzi gratis :)
OdpowiedzUsuńpozdro Wam dziewoje na dzień restu, bo odpocząć wszak dupie dać trza ;]
andrzej